Chciałabym na początek poprosić o przeczytanie notki pod rozdziałem. Z góry dziękuję i miłego czytania ;3
Czy
cały świat jest przeciwko mnie czy tylko mi się wydaję?
Spojrzałam zaskoczona na Christophera stojącego w moich drzwiach.
- Hej Melissa, jak się czujesz? Wszystko w porządku? Wyglądasz blado – zmartwił się, a ja zaczęłam się już denerwować.
- Yyy… tak, tak. Wszystko jest okay.
- To dobrze… mogę wejść? – spytał nieśmiało.
Co ja mam mu odpowiedzieć? Nie, bo jest u mnie inny chłopak?! Brawo Mel.
- Yyy… tak, proszę wejdź – otworzyłam szerzej drzwi przeklinając samą siebie.
- Wychodzisz gdzieś? – trafnie zauważył.
- Tak, idę do kina ze Stefanem. Muszę mu powiedzieć, że wyjeżdżam – wymówka niezła, może nie wejdzie do kuchni.
- Podwiozę cię – zaoferował.
Dziękowałam Bogu, że stoimy w hallu.
- Mógłbyś? – byłam już całkiem zdenerwowana.
- Jasne – uśmiechnął się. – Czekam w samochodzie.
Wyszedł, uff…
- Było blisko – aż podskoczyłam na dźwięk głosu Jamesa.
Odwróciłam się do niego.
- Musisz mnie tak straszyć?
Objął mnie w talii ignorując moje pytanie. Nawet nie łudziłam się, że uzyskam odpowiedź.
Przybliżał się coraz bardziej. Nasze twarze dzieliły jedynie marne centymetry. W porę otrzeźwiałam i odsunęłam go delikatnie.
- Mam chłopaka – spojrzałam na niego, a on tylko się uśmiechnął.
- I co z tego? – co za ignorant. – To chyba nie z nim dzisiaj spałaś? – spojrzał na mnie znacząco.
Zdałam sobie sprawę jak trafna była ta uwaga.
- Muszę iść – tym razem jak zignorowałam jego pytanie.
- Pa Cukiereczku – dał mi buziaka w policzek i poszedł. Nie wiem gdzie, ale jak po chwili rozejrzałam się po pomieszczeniu, już go nie było.
Kiedy wchodziłam do samochodu Chrisa, wciąż czułam na policzku usta Jamesa. Tylko ja uważam, że to jest strasznie dziwne? Dziwne jest też to, że James się nie ujawnił. No bo tak na zdrowy rozum. Na początku robił mi na złość, teraz ma ku temu idealną okazję. Wystarczyło tylko wyjść z kuchni i się ujawnić, ale nie. On został posłusznie i siedział cicho. Nie ukrywam, że to ciut podejrzane.
- Dziękuję – powiedziałam kiedy auto Chrisa zatrzymało się przed wejściem do kina. Była 9.30, miałam 15 minut.
- Nie ma za co Słońce – pocałował mnie w policzek. W to samo miejsce co James jakieś 5, może 10 minut wcześniej. Poczułam się trochę niezręcznie, ale wysiliłam się na uśmiech i wyszłam z samochodu.
Gdy przekroczyłam próg kina „Atlanta” od razu zobaczyłam Stefana. Uśmiechnął się na mój widok jak zawsze i dał mi buziaka w policzek. W ciągu ostatnich 10 minut wyrobiłam chyba normę na cały dzień.
- To co? Idziemy? – spytała, a ja w odpowiedzi pokiwałam tylko głową.
Po chwili siedzieliśmy już na kanapach i czekaliśmy aż zacznie się film. Sala powoli się napełniała. W pewnym momencie zauważyłam jak Cassie i Josh przekraczają próg i udają się na miejsca umieszczone, na całe szczęście, daleko od nas. Śledziłam ich wzrokiem. Zanim usiedli, wzrok Cass i mój trafiły na jeden tor. Powiem tak: ta sytuacja zdecydowanie nie służyłam mojemu żołądkowi. Zaczęłam się niespokojnie wiercić.
- Co się stało? – spytał szeptem Step.
Na ekranie zaczęły pojawiać się reklamy.
- Nie, nie – na potwierdzenie słów ułożyłam się wygodniej i opadłam głowę o ramię przyjaciela.
Stef objął mnie ramieniem. Odruchowo się uśmiechnęłam. Osunęłam się odrobinę tak, że słyszałam bycie jego serca. Było miarowe i takie uspokajające. Miałam ochotę zapaść w głęboki sen, ale po chwili głośnikami na całej sali zawładnęły niewiarygodnie głośne dźwięki.
Spojrzałam zaskoczona na Christophera stojącego w moich drzwiach.
- Hej Melissa, jak się czujesz? Wszystko w porządku? Wyglądasz blado – zmartwił się, a ja zaczęłam się już denerwować.
- Yyy… tak, tak. Wszystko jest okay.
- To dobrze… mogę wejść? – spytał nieśmiało.
Co ja mam mu odpowiedzieć? Nie, bo jest u mnie inny chłopak?! Brawo Mel.
- Yyy… tak, proszę wejdź – otworzyłam szerzej drzwi przeklinając samą siebie.
- Wychodzisz gdzieś? – trafnie zauważył.
- Tak, idę do kina ze Stefanem. Muszę mu powiedzieć, że wyjeżdżam – wymówka niezła, może nie wejdzie do kuchni.
- Podwiozę cię – zaoferował.
Dziękowałam Bogu, że stoimy w hallu.
- Mógłbyś? – byłam już całkiem zdenerwowana.
- Jasne – uśmiechnął się. – Czekam w samochodzie.
Wyszedł, uff…
- Było blisko – aż podskoczyłam na dźwięk głosu Jamesa.
Odwróciłam się do niego.
- Musisz mnie tak straszyć?
Objął mnie w talii ignorując moje pytanie. Nawet nie łudziłam się, że uzyskam odpowiedź.
Przybliżał się coraz bardziej. Nasze twarze dzieliły jedynie marne centymetry. W porę otrzeźwiałam i odsunęłam go delikatnie.
- Mam chłopaka – spojrzałam na niego, a on tylko się uśmiechnął.
- I co z tego? – co za ignorant. – To chyba nie z nim dzisiaj spałaś? – spojrzał na mnie znacząco.
Zdałam sobie sprawę jak trafna była ta uwaga.
- Muszę iść – tym razem jak zignorowałam jego pytanie.
- Pa Cukiereczku – dał mi buziaka w policzek i poszedł. Nie wiem gdzie, ale jak po chwili rozejrzałam się po pomieszczeniu, już go nie było.
Kiedy wchodziłam do samochodu Chrisa, wciąż czułam na policzku usta Jamesa. Tylko ja uważam, że to jest strasznie dziwne? Dziwne jest też to, że James się nie ujawnił. No bo tak na zdrowy rozum. Na początku robił mi na złość, teraz ma ku temu idealną okazję. Wystarczyło tylko wyjść z kuchni i się ujawnić, ale nie. On został posłusznie i siedział cicho. Nie ukrywam, że to ciut podejrzane.
- Dziękuję – powiedziałam kiedy auto Chrisa zatrzymało się przed wejściem do kina. Była 9.30, miałam 15 minut.
- Nie ma za co Słońce – pocałował mnie w policzek. W to samo miejsce co James jakieś 5, może 10 minut wcześniej. Poczułam się trochę niezręcznie, ale wysiliłam się na uśmiech i wyszłam z samochodu.
Gdy przekroczyłam próg kina „Atlanta” od razu zobaczyłam Stefana. Uśmiechnął się na mój widok jak zawsze i dał mi buziaka w policzek. W ciągu ostatnich 10 minut wyrobiłam chyba normę na cały dzień.
- To co? Idziemy? – spytała, a ja w odpowiedzi pokiwałam tylko głową.
Po chwili siedzieliśmy już na kanapach i czekaliśmy aż zacznie się film. Sala powoli się napełniała. W pewnym momencie zauważyłam jak Cassie i Josh przekraczają próg i udają się na miejsca umieszczone, na całe szczęście, daleko od nas. Śledziłam ich wzrokiem. Zanim usiedli, wzrok Cass i mój trafiły na jeden tor. Powiem tak: ta sytuacja zdecydowanie nie służyłam mojemu żołądkowi. Zaczęłam się niespokojnie wiercić.
- Co się stało? – spytał szeptem Step.
Na ekranie zaczęły pojawiać się reklamy.
- Nie, nie – na potwierdzenie słów ułożyłam się wygodniej i opadłam głowę o ramię przyjaciela.
Stef objął mnie ramieniem. Odruchowo się uśmiechnęłam. Osunęłam się odrobinę tak, że słyszałam bycie jego serca. Było miarowe i takie uspokajające. Miałam ochotę zapaść w głęboki sen, ale po chwili głośnikami na całej sali zawładnęły niewiarygodnie głośne dźwięki.
Film
trwał już ponad godzinę. Naprawdę mi się podobał. Nadeszła chwila pożegnania i
kiedy patrzyłam jak dziewczyna żegna się ze swoim chłopakiem, aż coś mnie
złapało za serce. Oczy mi się zaszkliły na myśl, że chwila, w której to ja będę
musiała się pożegnać ze Stefanem zbliżała się nieubłaganie. Łza słynęła mi po
policzku. Szybko ją starłam, pociągnęłam nosem i ułożyłam się wygodniej by móc
szeptać do chłopaka.
- Stefan, bo ja muszę ci coś powiedzieć – szepnęłam nieśmiało.
Spojrzał na mnie zachęcająco.
- Bo ja… ja wyjeżdżam – spojrzałam na niego i głośno przełknęłam ślinę. Myślę, że nie było tego słychać, głównie ze względu na dźwięki wydobywające się z głośników.
Jego oczy otworzyły się szerzej.
- Ale… jak… - ledwie go słyszałam, ale serce mi się krajało. Nie, nie mogłam go zostawić!
Wtuliłam się w niego i już nie mogłam powstrzymać łez. Przytulił mnie mocniej opierając podbródek o moją głowę.
Brawo Mel, ranisz tych, na których ci zależy. Chyba nie muszę dodawać, że moje myśli były niezwykle pocieszające (no i znów sarkazm).
Jeszcze została Margaret i Jason. Jakoś nie widzę tego w pozytywnych kolorach.
- Stefan, bo ja muszę ci coś powiedzieć – szepnęłam nieśmiało.
Spojrzał na mnie zachęcająco.
- Bo ja… ja wyjeżdżam – spojrzałam na niego i głośno przełknęłam ślinę. Myślę, że nie było tego słychać, głównie ze względu na dźwięki wydobywające się z głośników.
Jego oczy otworzyły się szerzej.
- Ale… jak… - ledwie go słyszałam, ale serce mi się krajało. Nie, nie mogłam go zostawić!
Wtuliłam się w niego i już nie mogłam powstrzymać łez. Przytulił mnie mocniej opierając podbródek o moją głowę.
Brawo Mel, ranisz tych, na których ci zależy. Chyba nie muszę dodawać, że moje myśli były niezwykle pocieszające (no i znów sarkazm).
Jeszcze została Margaret i Jason. Jakoś nie widzę tego w pozytywnych kolorach.
Nie
wiem dlaczego, ale Stefan nie poruszał już tematu wyjazdu do końca spotkania.
Postanowiliśmy iść na koktajl. Niby śmialiśmy się jak zawsze, ale wewnątrz mnie
nadal był ten beznadziejny niepokój. Ja go ranię, nie mogę sobie tego wybaczyć.
Do głowy wpadł mi jeden pomysł. Może go zahipnotyzować? Tak żeby go to tak nie dotknęło. Z drugiej jednak strony będę czuła się jeszcze bardziej winna, bo znowu będę majstrować przy jego podświadomości.
Czy kiedykolwiek będę w sytuacji, z której wyjście jest proste i przyjemne?
Postanowiłam odprowadzić go do pracy. Równo o 13.50 przekroczyliśmy próg Graise. Usiadłam przy barze jak to miałam w zwyczaju i poczekałam aż Stef się przebierze. Nie byłam jeszcze gotowa by wrócić do domu i skonfrontować się z Margaret i wujkiem, bo wiedziałam, że będę im musiała powiedzieć.
- Co tam Cukiereczku? Jak się podobał film? – nawet nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto za mną stoi.
W końcu jednak odwróciłam głowę i ujrzałam jak James opiera się o blat baru i spogląda na mnie z zaciekawieniem. Nie ma co, ale do twarzy mu było w czarnej koszuli.
Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, a do rozmowy dołączył Stefan.
- Odwal się Corelli, już ci coś powiedziałem – rzekł surowo.
No to szykuje się niezwykle miła pogawędka.
Nagle oczy obydwu chłopaków powędrowały w jedną stronę. Spoglądali gdzieś za mnie. Ponownie mój żółwi refleks dał o sobie znać i zanim się odwróciłam, ktoś chwycił mnie w talii. Poczułam czyjąś głowę na swoim ramieniu.
- Hej Piękna.
- Cześć Chris - uśmiechnęłam się, a on obrócił mnie na wysokim, barowym krześle.
Kątem oka widziałam jak James patrzy na Dennisa wzrokiem przesiąkniętym pogardą. No pięknie, wszyscy w jednym pomieszczeniu, wręcz cudownie (no i po raz kolejny sarkazm!).
Z twarzy Christophera nie schodził uśmiech, a owa twarz zbliżała się do mojej cały czas. Utonęłam w jego brązowych oczach i nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili poczułam jego usta na moich i przyjemne ciepło bijące od niego. Był delikatny i czuły, nie chciałam by przestawał. Niespodziewanie usłyszałam nagły trzask. Aż podskoczyłam. Odwróciłam się w stronę hałasu i zobaczyłam tylko tył Jamesa, który z rozmachem wychodził na zaplecze trzaskając drzwiami. Mina mi zrzedła. Dopiero co Chris po raz pierwszy mnie pocałował, a Corelli już zdążył namieszać.
Popatrzyłam jeszcze na Stefana i od razu pożałowałam. Zobaczyłam coś czego chciałam za wszelką cenę uniknąć.
Do głowy wpadł mi jeden pomysł. Może go zahipnotyzować? Tak żeby go to tak nie dotknęło. Z drugiej jednak strony będę czuła się jeszcze bardziej winna, bo znowu będę majstrować przy jego podświadomości.
Czy kiedykolwiek będę w sytuacji, z której wyjście jest proste i przyjemne?
Postanowiłam odprowadzić go do pracy. Równo o 13.50 przekroczyliśmy próg Graise. Usiadłam przy barze jak to miałam w zwyczaju i poczekałam aż Stef się przebierze. Nie byłam jeszcze gotowa by wrócić do domu i skonfrontować się z Margaret i wujkiem, bo wiedziałam, że będę im musiała powiedzieć.
- Co tam Cukiereczku? Jak się podobał film? – nawet nie musiałam się odwracać by wiedzieć kto za mną stoi.
W końcu jednak odwróciłam głowę i ujrzałam jak James opiera się o blat baru i spogląda na mnie z zaciekawieniem. Nie ma co, ale do twarzy mu było w czarnej koszuli.
Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, a do rozmowy dołączył Stefan.
- Odwal się Corelli, już ci coś powiedziałem – rzekł surowo.
No to szykuje się niezwykle miła pogawędka.
Nagle oczy obydwu chłopaków powędrowały w jedną stronę. Spoglądali gdzieś za mnie. Ponownie mój żółwi refleks dał o sobie znać i zanim się odwróciłam, ktoś chwycił mnie w talii. Poczułam czyjąś głowę na swoim ramieniu.
- Hej Piękna.
- Cześć Chris - uśmiechnęłam się, a on obrócił mnie na wysokim, barowym krześle.
Kątem oka widziałam jak James patrzy na Dennisa wzrokiem przesiąkniętym pogardą. No pięknie, wszyscy w jednym pomieszczeniu, wręcz cudownie (no i po raz kolejny sarkazm!).
Z twarzy Christophera nie schodził uśmiech, a owa twarz zbliżała się do mojej cały czas. Utonęłam w jego brązowych oczach i nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili poczułam jego usta na moich i przyjemne ciepło bijące od niego. Był delikatny i czuły, nie chciałam by przestawał. Niespodziewanie usłyszałam nagły trzask. Aż podskoczyłam. Odwróciłam się w stronę hałasu i zobaczyłam tylko tył Jamesa, który z rozmachem wychodził na zaplecze trzaskając drzwiami. Mina mi zrzedła. Dopiero co Chris po raz pierwszy mnie pocałował, a Corelli już zdążył namieszać.
Popatrzyłam jeszcze na Stefana i od razu pożałowałam. Zobaczyłam coś czego chciałam za wszelką cenę uniknąć.
-----------------------------------------
Pod poprzednim rozdziałem udzieliło się jak dobrze pamiętam 6 osób za co bardzo, ale to bardzo dziękuję. Miałam poczekać z opublikowaniem tej notki co najmniej do jutra, ale w zaistniałych okolicznościach pojawiła się dzisiaj. Mianowicie chciałabym przeprosić wszystkich, których dziś (i nie tylko) zawiodłam. Nie umiem się rozdzielić choć czasem naprawdę chciałabym być w dwóch miejscach na raz. Czas mi ucieka, a ja nie wiem w co ręce włożyć. Powoli jest coraz gorzej, a chciałabym z wszystkimi spędzać czas, przez co ich tracę. Mam nadzieję, że Kotecek nie chowa urazy i mnie zrozumie, a moje Słoneczko się nie gniewa za moją chwilową niedyspozycję. Ten rozdział jest opublikowany z myślą o Was.
Much love
Candice xx.
Świetnie piszesz. Wkręcił mnie ten twój blog na maxa. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next. :)
Fajny tytuł Księżniczko ;**** I nie gniewa się , jak można się na Ciebie gniewać? <3 i szczerze ja umiem przewidzieć dużo ale tego wszystkiego się nie domyślałam. Ahkajdkagkag James zazdrosny ! ;*
OdpowiedzUsuńHaha,beka z James bo zazdrosny.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz
@imuglyandfuck
omg... no pięknie namieszałaś, pięknie! xD
OdpowiedzUsuńnie wiem jak wy, ale ja tam jestem #TeamJames <3
nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! :)
kocham Cię <3
@aania46
Ja jestem za Jamesem. Myślałam, że Chris wejdzie do środka i będzie bójka czy coś :p Rozumiem, że nie masz czasu. Ja też ostatnio coraz rzadziej wchodzę na bloggera.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, tylko ten pocałunek...Ughhhhh.....Czemu James nie mógł odepchnąć Chrisa i sam ją pocałować? Focha się jak małe dziecko -.-'
Pozdrawiam ;*
Haha ta sytuacja bd przefajna xD <3 James zazdrosny a Corelli i jak mysle Stefan zazdrosni ;* czekam na nexta a ten wyszedł genialnie <3
OdpowiedzUsuń