środa, 8 maja 2013

18. „Christopher mówił prawdę.”


„Chciałabym się spotkać. To wszystko nie powinno mieć miejsca. Odpisz proszę. Amay xx.”
Patrzyłam w ekran i po chwili z powrotem zablokowałam telefon. James patrzył na mnie i po chwili się odezwał:
- Powinnaś jej odpisać.
- Wiem… ale muszę to przemyśleć.
- Wciąż nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie – zmarszczyłam brwi. – Zaufasz mi?
- Ja… - zaczęłam gestykulować rękami, aż coś mi błysnęło, spojrzałam na swoją lewą dłoń. – Cholera jasna.
Przejechałam kciukiem po dziwnym znaku.
- Co to jest? – spytałam z przerażeniem.
Chłopak przeczesał dłońmi włosy i zacisnął powieki jakby nad czymś zaciekle myślał.
- Posłuchaj mnie Mel. To nie jest takie proste, ale jeśli nie chcesz wpaść w kłopoty już na początku, musisz zadbać o to, by twój chłopak tego nie zobaczył, a tym bardziej Rada.
Przyjęłam zdziwiony wyraz twarzy.
- Dlaczego? – powiedziałam trochę zdezorientowana.
Cicho westchnął.
- Pokażę ci – powiedział po chwili namysłu. – Ale musisz mi zaufać.
- Okay… – odpowiedziałam.
Jak na razie to on mnie ratował, to nie przez niego miałam kłopoty. Wręcz przeciwnie. Śmiem myśleć, że to właśnie dzięki niemu nie fruwam teraz gdzieś z aniołkami.
Głośno przełknęłam ślinę i popatrzyłam dookoła, bojąc się znów spotkać to dziwne coś, a raczej kobietę, która jej nie przypominała. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Corelli zobaczył moje zdenerwowanie. Złapał mnie za rękę, jakby chcąc powiedzieć nieme: ‘będzie dobrze’ albo ‘nic ci nie grozi, zaufaj mi’.
Miałam mu zaufać, tak? I to zrobiłam, prawda? Ale nie oczekujcie, że po przeżyciach ostatnich dni będę skakać po leśnych dróżkach jak rusałka po polanie. Najzwyczajniej w świecie się bałam.
- Musimy tu być? – spytałam i przeklęłam mój głos, który właśnie zadrżał.
- Boisz się? – nie musiałam odpowiadać. – Możemy zawrócić – zaproponował.
Spojrzałam na niego i mocniej ścisnęłam jego dłoń. Jego palce splotły się z moimi tworząc jedną, spójną całość. Pasowały idealnie. Spojrzałam na nie i powiedziałam:
- Jedź.
Uśmiechnął się blado, a ja do końca podróży patrzyłam na nasze dłonie w ciszy.
Kiedy silnik zgasł, rozejrzałam się dookoła. Rozpoznawałam to miejsce. Tu przywiózł mnie Chris, kiedy chciał pokazać mi upadłe drzewo.
James wysiadł, tym samym rozłączył nasze dłonie. Siedziałam jeszcze chwilę patrząc jak moja dłoń wydaje się teraz pusta. Nawet nie zauważyłam jak otworzył drzwi z mojej strony. Pomógł mi wysiąść i ku mojej uciesze, ponownie chwycił moją dłoń. Wtuliłam się do niego pod pretekstem strachu. Szczerze to faktycznie bałam się, ale bardziej potrzebowałam bliskości. Przerażał mnie fakt, że przy nim odważyłam się tak zachować, a z Chrisem tak nie jest.
Myślałam, że James będzie chciał pokazać mi to drzewo, ale prowadził mnie zupełnie inną drogą. Kiedy stanął, okazało się, że spoglądamy na to samo tylko z innej perspektywy. Już nie patrzymy z góry, lecz stoimy tuż obok. James podszedł bliżej i delikatnie pogłaskał korę starego drzewa.
- Christopher mówił prawdę – odezwał się wreszcie. – To upadłe drzewo. Nie tylko symbolizuje człowieka nieposłusznego Radzie, ale się z nim utożsamia.
- Nie rozumiem.
- Kiedy Alters w swojej podświadomości zdecyduje się na prowadzenie innej drogi niż ta wyznaczona przez Radę, przypisane mu drzewo upada. Bo widzisz, kiedy powracasz do życia, czujesz taką więź z naturą, prawda? Dostajesz wtedy swoje drzewo. Żyje ono dopóki żyjesz ty – poprowadził mnie dalej.
Dotarliśmy do kolejnej upadłej rośliny. Była potężna. Tak jak tamta. Poznałam w niej tą, która uległa sile pioruna kilka dni temu.
James dotknął kory i poprowadził ku niej również moją dłoń. Lewą. Z chwilą, w której napotkała ona chropowatą powierzchnię, poczułam jakby coś łaskotało mnie w jej wnętrzu. Odwróciłam ją i moim oczom ukazał się niesamowity widok. Wpatrywałam się w niego z zachwytem. Niezwykły wzór poruszał się. Jakby się zacieśniał, ‘zachowywał się’ jak żywy. Mimo, że widzę coś takiego po raz pierwszy w życiu, nie czułam strachu. To było miłe uczucie. Uśmiechnęłam się i kątem oka zobaczyłam, że brązowooki też był zadowolony.
- Jak to się stało? – spojrzałam na niego roześmianymi oczami, bo znak wciąż mnie łaskotał.
- Poczułaś więź ze swoim drzewem – spojrzałam na nie. – To ty – wtedy moje oczy napotkały jego wzrok. – Zabawne, że upadłaś tak blisko mnie – zaśmiał się lekko.
Spojrzałam w stronę drzewa, które wcześniej pokazywał mi Christopher.
- To ty? – wskazałam na nie, a on pokiwał głową. – A to ja? – teraz wskazałam na to obok nas i ponownie uzyskałam odpowiedź twierdzącą. – Przypadek? – doskonale wiedział, że mam na myśli to, że ‘leżymy’ obok siebie.
Zaśmiał się.
- W naszym świecie nic nie dzieje się przypadkiem skarbie. To przeznaczenie.
Uśmiechnęłam się.
W pewnym momencie zdjął skórzaną rękawiczkę bez palców, która zakrywała jego znak. Był taki jak mój.
- Daj swoją rękę, trzeba to zakryć – ukrył mój znak.
- A co z tobą?
Uśmiechnął się.
- Rada już się chyba domyśliła, że nie jestem po ich stronie. Noszę to tylko z przyzwyczajenia. Ty też kiedyś ją zdejmiesz – pogłaskał kciukiem wierzch mojej dłoni. – Teraz chodź. Musimy ci kupić własną – chwycił moją dłoń i ruszyliśmy w stronę samochodu.
- Nadal nie rozumiem wszystkiego – powiedziałam jak biedne dziecko nie rozumiejące najprostszej rzeczy na świecie.
- Na przykład? – spytał patrząc na drogę.
Wjeżdżaliśmy z powrotem do miasta, cały czas trzymaliśmy się za ręce, a ja byłam pełna podziwu jak doskonale panuje nad autem utrzymując jednocześnie szybkość na pewno ponad przeciętną.
- Czemu ja się tak zachowuję? – spojrzał na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. – No popatrz: nie znam cię, a pomimo tego ufam ci bardziej niż tym, którzy mają za wszelką cenę mnie chronić. Nie powinnam robić tego czym zajmuję się cały czas. Zawsze byłam tą grzeczną, a teraz jadę z nieznajomym. A wiadomo? Może mnie gdzieś wywieziesz i zgwałcisz? – zaśmiałam się.
- Kusząca propozycja, nie powiem – próbował udawać powagę, ale mu się nie udało. Dostał ode mnie w ramię w rekompensatę za ‘niezwykłe’ myśli.
- Auu – jęknął, choć oboje dobrze wiedzieliśmy, że go to wcale nie bolało.
Zaśmialiśmy się oboje.
Wjechaliśmy właśnie na główne ulice miasteczka. James puścił moją dłoń. Dokładnie wiedziałam po co. Jestem teraz z Chrisem, z Jamesem nie powinnam mieć nic wspólnego. Poza tym nadal nie wiadomo ilu Altersów liczy to miasto. W każdej chwili mogą na mnie donieść. Czuję się jak przestępca.
Po 20 minutach wychodziliśmy ze sklepu z nową, skórzaną rękawiczką. Szliśmy alejką i się śmialiśmy. Jego towarzystwo zdecydowanie dobrze na mnie wpływało.
Przechodziliśmy obok fontann. Corelli zamoczył dłoń i prysnął mnie wodą. Pisnęłam, ale cicho.
- Uważaj na moją rękawiczkę! – zaśmiałam się i już moja ręka była cała mokra, a część przezroczystej cieczy wylądowała na ubraniu chłopaka.
- Pożałujesz – on też się zaśmiał, ale już nie powtórzył swojej poprzedniej czynności.
Po prostu ruszył na mnie, a ja z przerażeniem w oczach zaczęłam uciekać. Przepraszam, ale nie widziało mi się iść przez pół miasta, pod uważnym okiem przechodniów cała mokra!
Niestety, moje zamiłowanie do sportu się jeszcze nie ukazało i po chwili byłam niesiona przez James w stronę tafli wody. No nie…
- Melissa? – usłyszałam głos i oboje z Jamesem odwróciliśmy się w stronę jego posiadacza. Właśnie zostałam wybawiona od bliskiego spotkania z zimną wodą z fontanny, ale w tych okolicznościach, nie wiem czy nie wolałabym być mokra.
------------------------------------------------------------
Hej Miśki!
Dodaję nowy rozdział, choć powinnam w piątek, bo komentarzy nie widzę. Na prawdę! Wiem, że stać Was na więcej. Następny będzie dopiero jak pojawi się co najmniej 5 komentarzy (i nie Cukiereczku, nie liczy się od jednej osoby xD)
Jak już w temacie Cukiereczka, to trzeba jej podziękować, bo dodaję rozdział za jej wstawiennictwem, że tak powiem. A niech ma co czytać, bo podobno ma dużo nauki xD
Od razu uprzedzam, że staram się wygospodarować czas na napisanie nowych notek, ale nie zawsze mi się to udaje. Na razie mam kilka szkiców, więc będę dodawać stosunkowo często, ale nie powiedziane jest, że będzie tak zawsze.
Buziaki,
Wasza Candice xx.

6 komentarzy:

  1. słodko księżniczko <3333 ale skąd bd wiedzieć ze od jednej jak bd z anonimowego i z konta ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten pomysł z drzewami. Oryginalny, a do tego przemyślany. Tylko ci pogratulować:)
    Poza tym trzymasz nas w niepewności. Ja naprzykład nigdy nie wiem, co wymyslisz następnym razem. Uwielbiam to uczucie:)
    James...Chole*a, niby byłam za Chrisem, ale teraz...Mam kompletny mętlik w głowie!
    I to, że ich drzewa upadły tak blisko sievie! A! Oszaleję:D

    Czekam na 19!
    Ludzie komentujcie!!

    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. czy to Chris? nie gadaj że to Chris.. albo nawet gorzej! nie wiem
    aaa! chcę kolejny! :)
    buziaki <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaa ;* love this <3 mam nadzieje ze oni bd razem ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. CHCIAŁA BYM CIĘ ZAPROSIĆ NA SWÓJ NOWY BLOG Z OPOWIADANIAMI O ONE DIRECTION.
    JEST DOPIERO PROLOG, ALE PISAŁAM GO PO RAZ PIERWSZY I MAM NADZIEJĘ, ŻE DASZ SZCZERĄ OPINIĘ NA JEGO TEMAT.
    ZAPRASZAM :

    http://in-my-mind-i-cry-for-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń