czwartek, 24 stycznia 2013

3.” - Słoneczko wiesz, że bym chciał, ale teraz nie mogę”


- Melissa, zaczekaj! – dało się słyszeć z kuchni. Zarówno Matta jak i Amay ‘unieruchomiło’. Nie wiedzieli co zrobić, czy pójść za mną, czy jednak zostawić mnie w spokoju. Po policzku spływały mi łzy. Jedna za drugą, bez ustanku. Nie chciałam płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Biegłam po schodach, mając za cel z powrotem dostać się do mojego łóżka. Jeszcze nie wiedziałam, czy tam zostanę, po prostu nie chciałam ich widzieć. Stanęłam u szczytu schodów, otarłam łzy wierzchem dłoni i szybkim krokiem weszłam do mojego pokoju, zamykając drzwi tak, że z pewnością było to słychać na dole. I jest, moje łóżko. Ciekawe czy gdybym się z niego nie ruszyła to bym się o wszystkim dowiedziała. Czy raczej żyłabym tak jak dawniej, nie mając pojęcia, że mój chłopak i przyjaciółka mają się ku sobie. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam w wielką, mięciutką poduszkę. Zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Coś co mnie totalnie zbiło z tropu. Nie miałam żalu ani do Amy, ani do Matta. Nie robiłam im w myślach wyrzutów za to, że się w sobie zakochali. Nie… miałam do nich pretensje jedynie o to, że mi nie powiedzieli. Nie mogłam znieść myśli, że byli razem, a ja nic nie wiedziałam. Dziwne… każda normalna dziewczyna odcięłaby się od nich i kazała odwalić, zostawić w spokoju, ale nie ja. Ja ich potrzebowałam. Nie ważne czy Matt będzie chłopakiem moim czy May. Ważne żeby oboje byli przy mnie. To właśnie sobie uświadomiłam. Usiadłam na łóżku, czując, że moje włosy są w stanie nieładu. Podeszłam do lusterka, poprawiłam je i spojrzałam na moją twarz. Wokół oczu zrobiły mi się ‘plamy’. Podobne do prześwitujących przez skórę żył z fioletowo-czerwoną krwią. Moje źrenice zwiększyły się ze zdziwienia. No i po raz kolejny doznałam szoku. Moje dotychczas zielone tęczówki, miały teraz odcień miodowego złota… tak, to dobre określenie, nietypowe, ale pasuje. Schowałam twarz w dłoniach, a potem przetarłam oczy. Oprzytomniałym wzrokiem znów spojrzałam w tafle lustra. ‘Żyłki’ zniknęły, oczy było już normalniejsze, choć nie takie jak zawsze. Co się ze mną dzieje?! Uhh… muszę odetchnąć. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Zaczęłam nerwowo szukać torebki. Moja kochana – granatowa z brązowymi oblamówkami. Dostałam ją od Stefana na… 16 urodziny? Tak, chyba tak. Ohh… stary poczciwy Stefan. No dobra nie tak stary, ale kochany. Właśnie! Może on mnie przygarnie. Ogarnęłam się do końca. Ubrałam się jakoś przyzwoicie i ruszyłam z powrotem na dół. Byłam ciekawa czy ta niesforna dwójka nadal tam jest. Pomimo, że złość na tych zakochańców już powoli mijała, nie chciałam ich spotkać. Jeszcze nie czas, muszę sobie to wszystko poukładać. Przechodziłam akurat koło kuchni. Margaret wróciła. Widząc mnie już chciała coś powiedzieć, otworzyła nawet usta, ale ja ją wyprzedziłam.
- Nie teraz – rzuciłam i po prostu wyszłam, najzwyczajniej w świecie.
Amy na pewno wszystko jej powiedziała. Ciekawe czy wiedziała o wszystkim już wcześniej. Ugh… tyle myśli, głowa mi pęka. Zaczęłam myszkować w torebce w poszukiwaniu jakiś leków. Tak! Jak ja kocham siebie za to, że zawsze mam przy sobie coś przeciwbólowego. Szybko łyknęłam biały proszę, potem wyjęłam telefon i wybrałam numer Stefana.
- Hej Stef – powiedziałam wesoło.
- Hej Lis, jak się czujesz? – powiedział jednocześnie wesoło i z przejęciem.
- A… - nie wiedziałam co powiedzieć. – Zależy pod jakim kątem.
- Mel… - wyczuł, że coś jest nie tak. – Co się stało?
- Matt i Amy – zrobiłam naburmuszoną minę.
- Co zrobili?!
- Powiem ci jak będę u ciebie, okej?
- Słoneczko wiesz, że bym chciał, ale teraz nie mogę – oczami wyobraźni widziałam jego smutną, zawiedzioną minę. – Jestem w pracy.
- O której kończysz?
- Hmm… teraz jest 20. O, to za godzinę.
- To akurat zdążę przyjść. Robię ci wjazd do pracy – uśmiechnęłam się.
- To ja czekam.
- Już idę, buziaki.
- No pa.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Uśmiechnęłam się sama do siebie wciąż trzymając telefon w ręku. On mnie zrozumie, pomyślałam. Ruszyłam chodnikiem, podziwiając jak pozostałości deszczu osiadły na roślinach. Dzięki promieniach zachodzącego słońca, kropelki mieniły się kolorami na liściach drzew. Po prostu bajkowo.
Dlaczego świat mi nie pomaga? Ja tu powinnam być smutna, a on jest taki piękny. Dziś jak nigdy, jakbym poczuła więź z naturą. Z wielkim uśmiechem na twarzy, wciąż szłam dalej, obdarowując wszystkich moim dobrym humorem. Wahania nastrojów? Heh, możliwe, ale chyba wyjdzie mi to na dobre.
W pewnym momencie, jak na znak, opuścił mnie cały entuzjazm. Jakby ktoś wypompował ze mnie całą radość. Ogarnął mnie strach. Najgorsze jest to, że nie wiedziałam przed czym. Stanęłam na środku chodnika, miasto tonęło w ciepłych barwach, a ja czułam się jakby owiewał mnie chłodny wiatr, który odczuwam tylko ja. Zrobiło mi się zimno. Na rękach poczułam gęsią skórkę. Złapałam się za ramiona i próbowałam ogrzać. Rozejrzałam się dookoła. Ludzie rzucali w moją stronę dziwne spojrzenia. Jest lato, gorąc niemiłosierny, a ja stoję i próbuję się ogrzać. Też mnie to dziwiło. Wreszcie się odwróciłam. Zobaczyłam czarną postać. Tak, właśnie – czarną. Powinna wywoływać jeszcze większe zdziwienie niż ja. Poczułam jakby to właśnie od niej bił chłód. Była oddalona ode mnie o jakieś 10 metrów. Miałam wrażenie, że mam jakieś zwidy. Zacisnęłam mocno powieki i szybko je otworzyłam. Nie było jej. Żadnego chłodu, żadnej czarnej postaci. Mój organizm ponownie nagrzewał się od słońca, ale strach zostawił swój ślad. Cały czas obawiałam się, co się stanie. W końcu się odwróciłam. Już chciałam zrobić krok, kiedy natrafiłam na opór. Najzwyczajniej w świecie wpadłam na kogoś, ale ten ktoś nie był zwyczajny. Od razu trafiłam na jego brązowe tęczówki, nie mogąc wydukać zwykłego ‘przepraszam’.
- Oh… przepraszam – jego melodyjny głos miał dziwny ton, coś było nie tak.
------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej!
Mam nadzieję, że miło się czytało i zostawicie swoje opinie w komentarzach. Rozdział miał się pojawić jutro, ale nie jestem pewna czy bym dała radę, więc dodaje dzisiaj!
Teraz będę miała ferie, ale nie obiecuje, że dodam wcześniej (nawał zajęć, codziennie wyjścia, mam nadzieję, że zrozumiecie) postaram się jednak trochę popisać, aby później dodawać systematycznie co tydzień, zobaczymy czy się uda.
Dziękuję, że poświęciliście te parę chwil na przeczytanie co piszę i oczywiście nie zapomnijcie o schodach! :***

8 komentarzy:

  1. O matko...Lissa ma za miękkie serce! Ja bym tę dwójkę wyrzuciła z domu i jeszcze "przypadkiem" popchnęła pod pędzącą ciężarówkę>.<
    Tajemniczy nieznajomy z dziwnym głosem...to coś, co takie potworki jak ja, lubią najbardziej:D Czy mi się zdaje, czy wprowadzasz do opowiadania fantastyke?:)
    Czekam! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. ohoho :D
    matko kobieto, Ty jesteś genialna! :)
    mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się bardzo szybko :D
    Asia ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. nonono ;)
    świetne.
    z każdym rozdziałem coraz ciekawsze.
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Ponieważ czytasz Collegium Magicae chciałam zaprosić cię na http://swiat-magii-cm.blogspot.com/2012_12_29_archive.html na już drugi konkurs :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na kolejny, już czwarty rozdział:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoooooo.... Nie mogę powiedzieć ani słowa...
    TO JEST NAJLEPSZE OPOWIADANIE (I KSIĄŻKA W PRZYSZŁOŚCI) JAKĄ CZYTAŁEM !!!!
    Nawet nie wiesz jak mnie strasznie zaciekaiłaś.. Czytam twoje opowiadanie na jednym tchu. Nie można się po prostu od tego oderwać. Muszę dzisiaj przeczytać wszystko co napisałaś, bo chyba umrę z ciekawości. Jak skończysz kiedyś tego bloga, to on musi być wydany jako książka. ^^
    Jestem dumny,że jestem jedną z "pierwszych" osób czytających ten przyszły bestseller. Musi nim być, bo jak czytam twoje opowiadanie to na plecach czuję przechodzące ciarki.
    Nie da się tego wszystkiego opisać słowami !
    :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam co napisać bo tak mnie zatkało wiec zostawiam ten skromny komentarz i lecę do kolejnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie się akcja rozkręca, mnie też przechodzą ciarki.
    Według mnie tekst ma świetną całość, miło się go czyta
    no i jest o magii. Coś co lubię czytać ,ale zaś mało spotykane

    Pozdrawiam,
    @imuglyandfuck

    OdpowiedzUsuń