piątek, 18 stycznia 2013

2." - Chcesz jej serce złamać?!"


Wzięłam głęboki wdech. Duża ilość powietrza wleciała mi przez nos, dopuszczając do mnie jednocześnie zapach tak dobrze mi znanych, damskich perfum. Przecież sama je wybierałam. Jednak teraz nie to jest najważniejsze. Ważniejsza jest odpowiedź na pytanie: dlaczego Matt miał na sobie zapach Amy? W tym momencie po prostu musiałam ją uzyskać. Zanim pochopnie oskarżyłam przyjaciółkę nasunęła mi się myśl: a jeśli w czasie kiedy ja przekraczałam tajemnicze drzwi i „dostawałam drugą szansę”, on ją najzwyczajniej w świecie pocieszał? Głęboko zastanowiłam się nad tą opcją, jednocześnie ignorując paplaninę mojej rozgadanej May.
- Melissa? – i nic. – Mel?! Lis!? Lissa?! – dopiero wtedy na nią spojrzałam. – Jak mam w końcu na ciebie wołać.- Zaśmiałam się. – Słuchałaś mnie?
- Szczerze? Nie bardzo. Zamyśliłam się – dziewczyna przyzwyczajona do moich „lagów”, powtórzyła swoje spostrzeżenia.
- Wiesz, ma być ta cała impreza, którą miałaś organizować. No ta w Graise, pamiętasz? – pokiwałam głową na znak, że wiem o co chodzi. – No tak pomyślałam, że przydałoby się, żeby cię ktoś zastąpił… - już wiedziałam o co jej chodzi.
Już miałam jej odpowiedzieć, nawet otworzyłam usta, kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka. Sprawdziłam – to nie był mój telefon, jak się okazało, Amy również. Zaczęłyśmy się rozglądać za źródłem skocznej melodyjki. W pewnym momencie moja przyjaciółka podniosła urządzenie z podłogi. Okazało się, że to telefon Matta. May odebrała.
- Halo

- Tak – uśmiechnęła się, a ja wpatrywałam się w nią, próbując odgadnąć co się dzieje.

- To poczekaj zniosę ci – rozłączyła się i wstała. Spojrzałam na nią pytająco.
- To był Matt właśnie szukał swojego telefonu. Zadzwonił z drugiego, jest na dole. Zniosę mu. Poczekaj.
- Okej – no tak, jakaż ta moja przyjaciółka pomocna, uśmiechnęłam się sama do siebie. Pomimo wszystko sprawa perfum nie dała mi spokoju. Wersja, którą usilnie chciałam sobie wmawiać, jakoś mnie nie chciała przekonać.
Auć! Moja głowa. Poczułam silny ból jakby ktoś ściskał i czaszkę. Od razu w moich myślach zapanowała Amy i Matt, tak właśnie, razem. Dziwne nie? Też tak myślę, ale to tym bardziej mnie zaintrygowało. Ból głowy, zapach i jeszcze te moje nieopanowane myśli. Ugh… mam nadzieję, że dam radę zejść na dół po leki. Wstałam i od razu pożałowałam. Poczułam silne zawrotu głowy. Złapałam się poręczy łóżka. Chyba nie jest ze mną dobrze. No, w tej chwili nic na to nie poradzę, mogę jedynie wziąć jakąś tabletkę przeciwbólową. Powędrowałam  w stronę schodów, jeszcze delikatnie się chwiejąc. Moje kochane schody wyłożone puchatym dywanikiem, cudowne ramki, które sama malowałam, a w nich zdjęcia: moje i moich rodziców… Zawiesiłam się nad jednym. Pamiętam te wakacje. Jason pojechał z nami. To on robił zdjęcie. Tak mi ich brakuje, a pomyśleć, że jeszcze dzisiaj miałam do nich dołączyć… A co jeśli to ja zrobiłam coś nie tak? Weszłam nie przez te drzwi co trzeba? Przecież to możliwe, prawda? Może nie powinnam wcale żyć? Może w tej chwili patrzyłabym na smutnego Jasona, Margaret, Amy, Matta, właśnie z góry. Moje gdybania zostały brutalnie przerwane przez kolejną serię niewyobrażalnego bólu. No dobra, dobra już schodzę, powiedziałam do siebie w myślach. Podczas mojej dalszej wędrówki na dół moją głowę zaprzątały różne myśli. Czy już zawsze będę mówić do siebie w myślach? Czy może zawsze tak robiłam, tylko nie zwracałam na to uwagi. Zdałam sobie również sprawę, że nie znam moich bliskich. Heh… znam ich różne sekrety, przyzwyczajenia, ale jakby spytano mnie jaki jest ich ulubiony kolor, to już bym leżała. Moja kolejna misja: Poznać ulubione kolory Jasona, Margaret, Matta, Amy… właśnie, czy to nie oni? Usłyszałam głosy dochodzące z kuchni. Poruszałam się jak żółw, ale już słyszałam część rozmowy.
- Nie możemy jej tego zrobić  - to z pewnością była May.
- To co mamy niby zrobić? – a to Matt.
Zbliżyłam się i stanęłam w drzwiach. Ustawienie mebli w kuchni było dla mnie zbawienne. Nie zauważyli mnie, a ja w spokoju mogłam przysłuchiwać się ich tajemniczej rozmowie. Wiem, nie powinnam podsłuchiwać, ale to najprawdopodobniej o mnie! Powinnam wiedzieć…
- Nie wiem – rudowłosa (ustalmy, że jej przefarbowane na bordo włosy, będą rude ;]) oparła się o stół. – Naprawdę nie wiem – wyraziła swoją bezczynność. Brunet podszedł do niej, nachylił się, a mi serce podskoczyło do gardła.
- Musimy coś z tym przecież zrobić, nie zostawimy tego tak.
- A tak by było najlepiej… - powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
O czym oni do jasnej cholery mówią! Dość, że głowa mnie boli niemiłosiernie, to teraz serce w klatce piersiowej wariuje.
Matt przetarł oczy i przejrzał bardziej przytomnie. Zapatrzył się na bardzo interesujące drzwiczki od szafki <czujecie sarkazm?>. Faktycznie, specjalnie postarzone drewno i wyryte na nim wzory były ciekawe, ale to nie o to w tym wszystkim chodzi!
- Powinniśmy jej powiedzieć – zdecydował wreszcie. Amy spojrzała na niego wielkimi oczami.
- Chcesz jej serce złamać?! Dopiero co wróciła do życia! Ma już wystarczająco wrażeń jak na jeden dzień! – powiedziała trochę głośniej niż powinna.
- Ciszej – uspokoił ją. – A chcesz żeby się sama dowiedziała? Będzie jeszcze gorzej, dobrze o tym wiesz. Już i tak za długo to ukrywamy.
- Przecież ona nam nie pozwoli być razem! – w oczach pojawiły mi się pierwsze łzy, ale słuchałam dalej.
- Ale i tak uważam, że powinna wiedzieć – ostatnie słowa powiedział ciszej, jakby ze skruchą.
- Co jej powiesz? – czy ona to powiedziała z wyrzutem? - Mel kochanie, teraz kocham też Amy, byliśmy razem już przez jakiś czas, twoja śmierć miała nas uchronić przed niewygodną prawdą? – po policzku spłynęła mi łza, a za nią kolejną, ale nadal stałam nieruchomo.
- Nie…
- No właśnie
- Ale i tak uważam, że powinna wiedzieć – powiedział odważniej.
Zabrzmiał jego dzwonek. Nie patrząc na wyświetlacz odebrał.
- Halo?
- Nie musisz nic mówić – mój głos wydobywał się jednocześnie ze słuchawki i był słyszalny w kuchni, oboje spojrzeli na mnie z przerażeniem, po moim policzku spływała łza. Wydawało mi się, że nawet ona boli. – Wszystko już wiem… - oderwałam telefon od ucha i puściłam bezwładnie rękę, patrząc to na Amy to na Matta. Chłopak spojrzał mi w oczy i już czułam jak mnie pieką.
- Mel… - zaczął się tłumaczyć.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej!
Ale się rozpisałam, ach. Ale miałam wenę. Nareszcie ubrałam w słowa to co miałam w głowie. I co? Jak się czytało? Zaskoczeni? Czy nie bardzo? Mam nadzieję, że czytało się dobrze i zostawicie swoje komentarze. Krytyka też jest mile widziana <dopiero zaczynam> ;] Nie wiem jak wy, ale ja jestem dumna z tego rozdziału ;]
„Do sukcesu nie ma windy, trzeba iść schodami” ~Emil Oesch
Pomóżcie mi pokonać te schody!
Wasza Candice :**

9 komentarzy:

  1. Trochę się tego spodziewałam, ale nie pomyślałabym, że Amy jest taką przyjaciółką " twoja śmierć miała nas uchronić przed niewygodną prawdą " już nie chodzi o to, że przyjaciółki i wgl ale takie czegoś nie robi się nikomu tak jakby Mel była kolejnym przedmiotem, który można wyrzucić jeżeli nie jest potrzebny i zastąpić czymś innym. Zresztą Matt też nie jest bez winy "zabawiać" się z obiema naraz. Gnojek ! i tyle w tym temacie
    Czekam nn <3
    Oby się po tym pozbierała biedna Mel wybudziła się, cudem uniknęła śmierci i takie coś. Się rozpisałam już nie przeciągam oby następny był szybko :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. cześć :) na blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się 1 rozdział, zachęcam do przeczytania.
    przepraszam za spam
    xx, - Jullie ♥

    gdy znajdę wolną chwilę, zacznę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oficjalnie nie lubie jej perzyjaciółki i chłopaka...a raczej jej BYŁEJ przyjaciółki i BYŁEGO chłopaka! Agr! Jak ja nie lubię dwulicowych palantów! Z doświadczenia wiem, że to gnidy!
    A takiej "przyjaciółce" to bym nie wybaczyła...żal mi MelQ.Q
    Ale opisałaś wszystko wspaniale! Gratuluję i będę cię ciągnąć po tych schodach, gdy już nie będziesz już mieć siły iść:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. no, no, no ;)
    rozdział świetny :d
    nie spodziewałam się tego ;<
    ach to takie dobijające :(
    jak oni mogli? ;(
    już nie mogę doczekać się next'a.
    trzymaj się ;****
    Asia ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Awords, oto link: http://larth-porwana.blogspot.com/p/liebster-awords.html
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podobało.
    Jest świetne.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Mam nadzieję że osiągniesz to do czego dążysz. :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny, genialny... p prostu nie da się określić zwykłymi słowami piękna tego rozdziału. Piszesz jak zawodowa pisarka, masz nieziemski talent. Czytam to opowiadanie i czasami zastanawiam się, czy na pewno pisałaś to ty, czy nie jakaś pisarka... :))) To jest genialne...
    Jesteś świetną pisarką. Akcja świetnie się rozkręca. Wszystko w tym jest idealne. ^_^
    Miałaś naprawdę wielką wenę, życzę ci takiej weny nadal, bo z takim pisaniem, to twoja książka wkrótce będzie bestsellerem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Aż się popłakałam na końcu. Świetnie piszesz! Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie się akcja rozkręca, szybko i to zawsze lubiłam.
    Wolę czytać akcje w której dużo się dzieje i to mi się podoba.

    Pozdrawiam,
    @imuglyandfuck

    OdpowiedzUsuń