piątek, 15 marca 2013

10. „to miejsce wydaje się… magiczne.”





Droga trochę zarosła, ale to nic. Stawiałam kolejne kroki powoli i ostrożnie myśląc o tym by ponownie zobaczyć to moje jedyne miejsce na Ziemi. Aby znów móc wejść do tej tajemniczej, starej, zrujnowane altanki. Aby ponownie popatrzeć na zachód słońca opierając się o zniszczone drewno. Nie wiem co mnie przyciągało do tego miejsca, ale ono było w pewnym sensie magiczne. Wcześniej śmiałam się z mojej teorii na temat tego miejsca. Magia? Proszę was… ale teraz? Teraz się to zmieniło. Teraz jestem Altersem… wow, jak to dziwnie brzmi. W ogóle ta cała sytuacja jest jakaś chora. Odkąd wróciłam do żywych minęło zaledwie parę dni, a już tyle się zmieniło. Nie jestem z Mattem, z Amy dawno nie rozmawiałam, co mnie zżera od środka.
Poznałam Casidy, a moja pierwsza konfrontacja z jej chłopakiem Joshem była z pewnością dziwna. No bo jak można nazwać wpatrywanie się w osobę, tak jakby ci nie wiem co zrobiła. Czy ja kogoś zabiłam?! Najwyraźniej mnie nie polubił, zdarza się. Bardziej zależy mi na dobrej relacji z Chrisem. Nie wiem dlaczego, ale intryguje mnie ten chłopak. Z kolei sprawa ze Stefanem mnie przeraża. Ja go zahipnotyzowałam! A nawet o tym nie wiedziałam. Ale może to i dobrze?
Drzewa się przerzedzały. Było już powoli widać zieleń polany i ogrom altanki. Przyspieszyłam kroku, nie mogąc się już doczekać. Czułam jak od środka napełnia mnie energia. Wreszcie dostałam się na polanę. Stanęłam na jej skraju, przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech wdychając świeże powietrze. Pachniało cudownie, tak naturalnie, lasem. Po chwili postanowiłam podążyć do mojego stałego miejsca. Musiałam okrążyć budowlę, ponieważ wejście było z drugiej strony. Powoli dążyłam do celu, kiedy przez wypaczone deski zobaczyłam sylwetkę chłopaka. Miał brązowe włosy i był dobrze zbudowany – tyle na tą chwile mogłam o nim powiedzieć. Zbliżałam się do niego z zaciekawieniem. Stanęłam chowając się odrobinę za ścianką. Wiem, że to głupie, ale nie miałam pojęcia co zrobić. Nigdy nikt oprócz mnie tu nie był. Wpatrywałam się intensywnie w chłopaka wiedząc, że jeśli mnie przyłapie to chyba się spalę ze wstydu, ale nie mogłam tego przerwać. Wydawał mi się jakiś taki znajomy. W pewnym momencie obrócił głowę tak, że miałam pełny wgląd na jego lewy profil. Teraz byłam pewna, to był chłopak z Graise, Chris. Moje myśli piorunowały najróżniejsze pytania. Skąd on się tu wziął? Czy wie, że tu jestem i tylko udaje? Czy jednak zostałam niezauważona? Czy będzie mnie darzył takim samym negatywnym uczuciem jak jego brat? Miałam nadzieję, że nie. Poruszyłam się odrobinę, czując mrowienie w nogach. Niestety moja niezdarność dała za wygraną i pech chciał, że stanęłam na suchej gałązce, tym samym wydając dźwięk, który pośród otaczającej nas ciszy wydawał się sto razy głośniejszy. Brunet momentalnie spojrzał na mnie. Przestraszyłam się, ale z drugiej strony to miejsce określałam jako ‘moje’ jeszcze kilka lat przed jego pojawieniem się w mieście. Miałam co do niego pełne prawo. Przynajmniej takie miałam założenie.
Chris, wpatrywał się we mnie z niemniejszym zdziwieniem. Cisza między nami zaczęła być uciążliwa. Nie wiedziałam co zrobić, ale w pewnym momencie zdałam się na odwagę i nareszcie się odezwałam:
- Co ty tu robisz? – spytałam się starając się, aby mój głos nie wydał się surowy, a bardziej przepełniony ciekawością.
- Chciałem cię spytać o to samo – uśmiechnął się, a mnie gorąco wypełniło od środka.
Również się uśmiechnęłam.
- Jestem Chris – wyciągnął do mnie rękę.
W chwili, kiedy nasze dłonie się zetknęły, poczułam jak przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Nie chciałam kończyć uścisku, ale to by było dziwne. Powoli przywróciłam rękę do poprzedniego stanu.
- A więc… jak znalazłeś moją altankę? – spytałam lustrując wzrokiem budowlę, a później ponownie na niego spojrzałam
- To twoja altanka? – widziałam w jego oczach zmieszanie. – Przepraszam, nie wiedziałem.
Zaśmiałam się delikatnie. Jego krępacja była nadzwyczaj zabawna.
- Ach, nie do końca moja. Po prostu bardzo często tu przychodzę od niepamiętnych czasów i nikogo nigdy tu nie widziałam. Jak tu trafiłeś?
Spuścił wzrok i delikatnie się zarumienił. Zmarszczyłam brwi. To było dziwne.
- Nie wiem, coś kazało mi tu przyjść, a jak zobaczyłem altankę to postanowiłem zaczekać do zachodu słońca. Zawsze lubiłem na niego patrzeć, a to miejsce wydaje się… magiczne – spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
Mówił z wielkim przejęciem i emocjami, a ja czułam jakby opowiadał moją własną historię. Dokładnie pamiętam jak byłam mała i poszłam na spacer. Jakaś niewidzialna siła kazała mi tu przyjść. Siedziałam i czekałam na zachód słońca. Od tego się wszystko zaczęło.
- Zachód słońca tutaj wydaje się inny, lepszy – powiedziałam rozmarzonym głosem.
Chris uśmiechnął się pod nosem i przez chwilę trwała między nami cisza, którą tym razem przerwał on:
- A jak ty masz na imię? – wydawało mi się, że jeśli przebywa w towarzystwie Casidy to powinien mnie znać, ale i tak zrobiło mi się głupio. Poczułam jak na moje policzki wkradają się różowe plamki.
- Melissa – powiedziałam wznosząc wzrok. – Ty jesteś bratem Josha?
Najwidoczniej moje pytanie go zaskoczyło.
- Tak – powiedział wreszcie odrobinę nieśmiało. – Skąd wiesz?
- Casidy – odpowiedziałam krótko i się uśmiechnęłam.
On zaśmiał się krótko i popatrzył jak słońce wędruje ku horyzontowi. Stawało się coraz ciemniej.
- Wiesz już wszystko? – spojrzał na mnie.
- Tak – powiedziałam z niejakim zadowoleniem.
- Pewnie się domyślasz, że ja też… - nie dokończył, nie musiał.
- Tak – powtórzyłam.
- Ach, ta Casidy – zaśmiałam się delikatnie, on również.
W pewnym momencie usiadł na schodkach prowadzących do wnętrza altanki. Zrobiłam to samo, jednak zachowując odpowiednią odległość. Nie wiedziałam co wie na mój temat i jak jest do mnie nastawiony, ale był miły.
Po raz kolejny nastała cisza. Tym razem wcale nie ciążyła. Po prostu oboje patrzyliśmy na chowające się słońce. Powoli zapadał zmrok.
- Muszę już iść – oznajmił w chwili, kiedy otuliła nas ciemność.
Zasmuciłam się, ale pocieszeniem było to, że nie było widać mojej zawiedzionej miny. Białe zęby chłopaka błysnęły w uśmiechu. Może jednak widział moją minę?
Wstał, a ja wzrokiem śledziłam jego poczynania. Myślałam, że po prostu odejdzie, ale on stanął przed altanką przy krzakach. Nie miałam pojęcia co ma zamiar zrobić. Przyglądałam mu się z nieukrywaną ciekawością. W pewnym momencie ukucnął,
wyciągnął prawą rękę i zatrzymał tuż nad ziemią. Rozłożoną dłoń ostrożnie unosił do góry. Pomimo nocy, widziałam skupienie na jego twarzy. Nagle z ziemi zaczynała kiełkować roślina. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a na moim przerażenie, zdziwienie, ale również ekscytacja. Przyglądałam się uważnie On nadal trzymał rękę uniesioną w górze, a roślina wciąż rosła. Po chwili na szczycie łodyżki, w zaskakującym tempie rozwinął się piękny, biały kwiat. Wydawał z siebie niezwykły blask. Zadowolony Chris zerwał lilię i podszedł do mnie. Wręczył mi ją z wielkim uśmiechem na twarzy. Schyliłam głowę i zamknęłam oczy, by ją powąchać. Kiedy ponownie je otworzyłam, jego już po prostu nie było.


4 komentarze:

  1. wow... no, magicznie :)
    Świetne opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się wygląd bloga i zapowiada się ciekawie :) znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie, wtedy napiszę opinię.
    Zapraszam na mojego bloga, life-takes-bravery.blogspot.com pojawił się pierwszy rozdział, dopiero zaczynam, może cię zainteresuje. Zapraszam, xx - Luna

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo świetna końcówka <3 Z tą lilią :D Lubię tego Chrisa *.* Jak na razie wręcz uwielbiam! :D ale kto wie, co będzie potem? :P No cóż, w każdym razie już nie mogę się doczekać!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ten nowy wygląd bloga... :P
    Na początku chciałem Cię ogromnie przeprosić za to, że dawno nie komentowałem i nie czytałem, ale ostatnio te egzaminy, mały wypadek z ręką i w ogóle. Przepraszam Cię i spróbuje to nadrobić, bo łatwo czyta się tak wspaniale napisane opowiadanie.^^
    Co do rozdziału to ogromnie mnie zaciekawił. Oboje mają podobne myśli...Coś kazało im tam być, akurat o zachodzie... Czyżby przeznaczenie ? Na końcu ten kwiat. Tajemniczy chłopak... Skąd w ogóle ta moc ? Są na prawdę ciekawymi ludźmi i do tego romantykami... :D Ciekawe jakie jeszcze "cuda" potrafią czynić.
    Biegnę do następnego, bo jestem bardzo ciekaw, co dalej, jak rozwiną się jej umiejętności, jakimi mocami może dysponować. :))

    OdpowiedzUsuń