niedziela, 2 czerwca 2013

23. „Zdejmij ją do cholery!”

- Suzan! – krzyknął na dziewczynę doktor Hilson, jednocześnie ratując mnie przed czymkolwiek chciała mi zrobić. Nie rozumiem jej agresji. My się nie znamy i jestem pewna, że nic jej nie zrobiłam. Przynajmniej nie świadomie.
Blondynka spojrzała na niego ze złością, a następnie szła przepełniona negatywną energią przez korytarz. Jej obcasy w zetknięciu ze szpitalną posadzką, wydawały przeraźliwie głośny dźwięk. Wreszcie wyszła. Mężczyzna w białym wdzianku zwrócił się do mnie.
- Witaj Melisso, daj mi chwilkę, dobrze? – pokiwałam grzecznie głową i popatrzyłam jak znika za drzwiami z jego nazwiskiem.
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Szybko go wyciągnęłam i spojrzałam na wyświetlacz. Chris. Moją głową zawładnęła myśl, czy aby przypadkiem go nie zignorować, a potem się wymigać wizytą w gabinecie, ale chłopak nie ustępował i dzwonił dalej. W końcu odebrałam.
- Halo?
- Hej Słońce, co dziś robisz? – skąd to nagłe zainteresowanie moją osobą? I dlaczego jest tak opiekuńczy?
- Teraz jestem przed gabinetem doktora Hilsona, a później… - zaczęłam się zastanawiać. Nie widziało mi się jakoś wracać do pustego domu.
Kiedy już dłuższą chwilę nie przerywałam ciszy, on przejął inicjatywę.
- Może zabiorę cię na obiad?
Znów chwila ciszy.
- Świetny pomysł – powiedziałam trochę bez przekonania.
Na korytarzu pojawił się mój lekarz.
- Muszę lecieć Chris, do zobaczenia.
- Pa Słońce – usłyszałam i się rozłączyłam.
Schowałam telefon i udałam się prosto na krzesło w jasnym gabinecie.
- Przepraszam cię za Suzan. Jest trochę… nieokrzesana.
- Nic się nie stało – odrzekłam próbując odgadnąć, co może oznaczać ‘nieokrzesana’. Czy pod tym kryje się coś więcej?
Przez kolejne 15 minut robił mi jakieś badania z racji całej tej kontroli.
Kiedy już trzymał moje wyniki w ręce, zmrużył oczy i dokładnie się nim przypatrywał.
- Coś nie tak? – powiedziałam wreszcie, gdy zaczęłam się niepokoić.
Wyraźnie mu przeszkodziłam w rozmyślaniach, bo odrobinę podskoczył.
- Nie, nie. Absolutnie. Wszystko w porządku – stwierdził trochę roztrzepanie.
Dalsza część wizyty była dość niezręczna. Siedziałam na krześle, co chwila się wiercąc. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że Hilson coś ukrywa.
Siedziałam w gabinecie łącznie chyba z 45 minut. Nareszcie wyszłam! Uff…
Teraz czeka mnie konfrontacja z Chrisem. Odnoszę wrażenie, że za jego nadmiernym zainteresowanie wobec mnie kryje się coś więcej. I przeczucie podpowiada mi, że zaplątana jest w to Cassie.
- Hej Słoneczko – przywitał mnie tym razem ‘tylko’ całusem w policzek.
- Hej – odpowiedziałam cicho.
- Coś się stało?
- Nie, nic… - odpowiedziałam i już chciałam wejść do samochodu, gdy on mi na to nie pozwolił.
Złapał mnie za nadgarstek i odwróciłam się gwałtownie. Stałam teraz z nim twarzą w twarz, ale on nie patrzył mi w oczy. Jego wzrok zatrzymał się na czarnym materiale pokrywającym moją lewą dłoń. O nie…
- Co to?
- Rękawiczka – powiedziałam, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Widzę. Po co ci ona? – zaczął mówić niezwykle lakonicznie, co mnie jeszcze bardziej zaniepokoiło. Zwykle miał kojący głos, teraz przeszyty był złością. Zacisnął szczękę mocniej. Zaczęłam się bać.
Co mam mu odpowiedzieć!?
Po dłuższej ciszy znów się odezwał, a raczej zażądał:
- Zdejmij ją – powiedział przez zaciśnięte zęby.
Czyżby już wiedział co się pod nią kryje?
- Dla… - nie dał mi dokończyć.
- Zdejmij ją do cholery! – nie widziałam go jeszcze w takim stanie.
Stałam jak wryta. Kiedy zdał sobie sprawę, że nie mam zamiaru jej ruszyć, sam się za to zabrał.
Jak najszybciej wyrwałam swoją rękę spod jego władzy i schowałam ją jak najdalej się dało.
- Zostaw mnie! – chciałam by to brzmiało groźnie, ale mój głos zadrżał co zdecydowanie nie pomogło.
- Wszystko dobrze? – spytał zaniepokojony głos.
Byłam tak przepełniona nadzieją, że będzie należeć on do Jamesa, ale to na pewno nie był on. Chris trzymał mnie za nadgarstek, na którym widniała do połowy zdjęta czarna rękawiczka. W takiej o to pozycji zastał nas burmistrz Reed. Świetnie…
- Tak, tak – odezwałam się przestraszona.
Jeśli Christopher będzie miał przeze mnie kłopoty na 100% będę martwa. Wolałam nie poznać jego złej strony.
Steve spojrzał na nas krzywo, ale kiedy chłopak objął mnie ramieniem i przytulił do siebie, a ja wymusiłam na twarzy jakiś uśmiech, odpuścił. Uff… jeden problem z głowy.
- Mam nadzieję, że już powoli się pakujesz? – odezwał się do mnie radośnie. Taa…
- Oczywiście – odezwałam się z pełnym uśmiechem.
Nastała niezręczna cisza, którą przerwał dzwonek. Odruchowo złapałam się za kieszeń, w której znajdował się mój telefon, ale to nie on dzwonił. Mężczyzna przeprosił nas i odszedł jednocześnie odbierając. Strach znów mną zawładnął. Kiedy Steve był razem z nami, fakt faktem, że mógł się domyślić, ale przynajmniej nic by mi się nie stało, a teraz? Teraz go już nie ma, a Chris może wrócić do poprzedniej czynności.
Zacisnęłam mocno powieki, kiedy złapał mnie za rękę. Odwróciłam się do niego przodem i znów ujrzałam jego gniewne tęczówki.
- Czemu mi to robisz? – jego głos był przesiąknięty zarówno goryczą jak i złością.
Brawo Mel, dobra robota. *sarkazm*
- O czym ty mówisz – wyjąkałam.
- Dokładnie wiesz o czym mówię, nie udawaj głupiej. Robisz wszystko żeby się wydało, że nie podałem ci remedium – patrzył na mnie gniewnie.
- Wcale nie! – zaprzeczyłam natychmiastowo, co nie było do końca dobrym posunięciem.
Przyciągnął mnie agresywnie do siebie.
- Dobrze wiem jaka jest prawda, jeszcze mnie nie znasz – wysapał mi w twarz.
Nastała chwila ciszy, w której cała drżałam.
Nareszcie mnie puścił.
- Wsiadaj – warknął wskazując na stojące obok nas auto.
Bałam się coraz bardziej, ale posłusznie wykonałam jego polecenie.
Obserwowałam jak prowadzi samochód w gniewie. Po jakiś… no nie wiem, może 10 minutach jazdy, zatrzymał się na parkingu. Przy lesie. Nie, nie, nie! Tylko nie las!
Obawiałam się tego miejsca coraz bardziej za każdym razem, w którym tu ląduję.
Przełknęłam głośno gulę, która utworzyła się w moim gardle. Rozejrzałam się dookoła, a potem mój wzrok utknął na Chrisie. Nadal był podminowany. Nagle wysiadł z auta nie zważając na mnie. Studiowałam każdy jego ruch do chwili, w której otworzył mi drzwi. Zapatrzyłam się na niego z przerażeniem. Co on ma zamiar ze mną zrobić? Stał przede mną, a ja nie ruszyłam się nawet o milimetr. Widziałam jak jego klatka piersiowa rusza się nierównomiernie. Oblizał usta w oczekiwaniu na mój ruch. Nie muszę chyba mówić, że się nie doczekał.
- Wysiadaj! – krzyknął.
Słyszałam w uszach bicie własnego serca, które poruszało się jak oszalałe. Przyglądałam mu się z jeszcze większym przerażeniem niż wcześniej. Co on do jasnej cholery ma ze mną zamiar zrobić w lesie?!
Nagle złapał mnie za łokieć i aż syknęłam z bólu, bo szczerze mówiąc, nie zrobił tego zbyt delikatnie. Wyprowadził mnie z samochodu, jeśli w ogóle można to tak nazwać. Ciągnął mnie dróżką, którą doskonale znałam. Jaki on ma w tym cel?
---------------------------------------------------------
Hej Miśki!
Trochę mnie nie było i obawiam się, że z następnym rozdziałem będzie podobnie, bo nie mam kiedy go napisać ;c Ale z racji, że już niedługo wystawienie ocen to myślę, że wygospodaruję chwilę czasu, jak nie teraz to później.
A tymczasem mam dla Was nowe zadanie: myślicie, że uda się Wam dobić do 10 komentarzy pod postem? Na pewno! Więc 24 czeka już na Was, a kiedy się pojawi  to już od Was zależy. Co najmniej 10 komentarzy, bo widzę, że jest Was więcej, ale się chyba ujawnić nie chcecie ;c
Do następnego xx.

8 komentarzy:

  1. No co za dupek z tego Chrisa! Ughhhh od samego początku go nie lubię. Niech Mel mu przyłoży z pięści i zwiewa jak najdalej od tego palanta -.-'
    Napisz w następnym coś o Jamesie i Mel, bo już mi się za nim tęskni ^^ coś romantycznegooo może? :3
    Pozdrawiam z uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubiłam Chrisa, ale od jakiegoś czasu go nie lubię. A teraz to już w ogóle -.-
    Czekam na kolejny! :)
    Buziaki <3
    #teamJames

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow znowu mnie trochę zaskoczyłaś ;*** Co on jej zrobi?! Świetny rozdział i niemogę się już doczekać następnego !! Kocham Cię ♥ Ita

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, co do Twojego komentarza w poprzednim rozdziale to dokładnie jak Beliebers Jerrym. Haha, uwielbiam twoje opowiadanie.

    A przy okazji zapraszam na nowy rozdział:
    http://as-long--as-you-love-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. ej noo ludzie KURWA nie chcecie rozdziału !!! dodawać komentarze ! A i Candice Kocham to opowiadanie i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :****

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest świetny , szybko dawaj następny , jestem ciekawa co tym razem wydarzy się w tym lesie . :*
    Madix xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam mega ogromną prośbę, weszłabyś na mojego Bloga? Bardzo mi zależy by poznać Twoją, Wasza opinię. Trochę w końcu nad tym pracowałam, ciesze się z każdego, szczerego komentarza :D Byłabym mega wdzięczna i happy
    leeetmeloveyou.blogspot.com
    Ściskam
    xoxo
    Kiyoko

    OdpowiedzUsuń